- Ivy! – krzyknął rozgoryczony Niall. – Daj mi chociaż jednego żelka!
- Nie! – odkrzyknęłam trzymając kurczowo dwoma łapami ogromną paczkę żelków.
Siedzieliśmy właśnie w szóstkę na trzyosobowej kanapie i oglądaliśmy ‘Zmierzch’. Nie wiem, co im strzeliło do głowy, żeby to oglądać. W każdym razie nie można było nazwać tego oglądaniem filmu. Siedziałam pomiędzy Niallem a Harrym i trzymałam mocno otwartą paczkę żelków w obawie przed blondynem.
- Ona ci nie da. Widziałeś przecież, z jaką siłą wyrwała mi wszystko, co miałem w ręku. – skwitował Harold, a ja spojrzałam na niego wrednie i poczęstowałam Horana żelkami. – Tego już za wiele! – krzyknął, wstał, pochylił się nade mną i… polizał mnie w policzek.
- FUU! – krzyknęłam obrzydzona i zrywając się z miejsca zaczęłam się wycierać rękawem bluzy Nialla, którego wyciągnęłam do pozycji stojącej. – Już weź sobie te żelki pacanie! – rzuciłam Stylesowi całą paczkę, a ten uśmiechnięty usiadł na swoim miejscu.
- Od razu luźniej się tu zrobiło… – stwierdził Liam jedzący lody widelcem, ale nikt nie zwrócił na niego szczególnej uwagi.
- Ej… - wtrącił się Zayn. – Czy my przypadkiem nie mieliśmy iść na kręgle?
- Co? Na jakim bębnie? – spytał Lou wpierdalający dziesiątą już z kolei marchewkę.
- Kręgle! – krzyknął Harry pochłaniając moje żelki.
- Mi to się właściwie nie chce… - powiedział Niall i podążył w kierunku kuchni. Mojej kuchni!
- Niall! – krzyknęłam podbiegając do niego, byleby nie wszedł do mojej kuchni. – Może chodźmy teraz do was, co?
- Dobra, ale muszę coś wziąć z twojej lodówki, bo w naszej już nic nie ma. – powiedział.
- To kupimy coś po drodze! – krzyknęłam, żeby stanął i się wrócił.
- Ale ja jestem głodny! – zaczął narzekać.
- To kupię ci co tylko będziesz chciał. – powiedziałam.
- Ale… - zaczął, lecz spojrzałam na niego lekko już wkurzona. – No dobra.
Stanęłam przed telewizorem i spojrzałam na każdego.
- Ivy, jakbyś nie wiedziała, to zasłaniasz nam Edwarda. – powiedział Liam.
- Naprawdę? No niech mnie ziemniak kopnie. Nie wiedziałam! – powiedziałam ironicznie i wyłączyłam telewizor. Wszyscy się zbulwersowali i zaczęli rzucać we mnie wszystkim, co tylko wpadło im w łapy. – No do cholery jasnej! Możecie się ogarnąć, ruszyć swoje zacne tyłki i wyjść z mojego domu?!
- Ja mogę wyjść z każdego domu, ale nie z twojego. – stwierdził Harold. – Tu jest tak…
- Idę po siekierę. – powiedziałam poważnie krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Wszyscy od razu się rzucili do wyjścia.
- Ale wiesz, że idziesz z nami? – spytał Niall. – Miałaś kupić mi wszystko, co chcę. – walnęłam się w czoło z otwartej dłoni.
- Dobra, ale zanim wyjdziemy to trochę potrwa. – powiedziałam uśmiechając się ironicznie.
- Poczekamy! – krzyknął Louis.
- Na ciebie zawsze, słońce! – wtrącił się uhahany Zayn. Zrobiłam duchowy facepalm i poszłam do swojego pokoju, żeby móc się pokazać z tymi debilami. No niestety, ktoś musi tu robić za mądrego.
Ubrałam moją niebieską koszulkę ze znakiem Supermana, ciemne dżinsy, ogarnęłam twarz i resztę i wróciłam do tych idiotów.
- Ivy, kochanie! – krzyknął Harry podbiegając do mnie i unosząc mnie w górę.
- Spierdalaj! – odkrzyknęłam mu i zaczęłam się rzucać, żeby mnie postawił z powrotem na ziemi. Ten zaczął latać ze mną po przedpokoju, jak jakiś alkoholik czy coś…
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
- Przestaniecie prowadzić dialog jednosłowny?! – spytał podirytowany Liam.
- NIE! – krzyknął Harry i mnie odstawił tam, gdzie powinnam stać. – Smacznego, Niall. – zwrócił się do blondyna, który wychodził z mojej kuchni z czterema kanapkami w jednej ręce. Właśnie! Ten pacan miał nie zbliżać się już do mojej kuchni!
- Niall, co ty do pantofla robiłeś w mojej kuchni?! – zapytałam wkurzona.
- To co widzisz. Kanapki. – powiedział nie wykazując przy tym szczególnych uczuć.
- Miałeś… - zaczęłam, ale stwierdziłam, że to i tak nic nie da (zresztą jak zwykle) i dodałam: - Wychodzimy.
- Jaka ładna dziś pogoda… - stwierdził uśmiechnięty Lou.
- No rzeczywiście ładna. – powiedziałam z ironią. – Jeśli burzę i deszcz nazywasz ładną pogodą to ja jestem Justin Bieber.
- Co?! Gdzie Justin Bieber?! – spytał Niall, któremu aż z wrażenia przeżuta kanapka wypadła z mordy. Ja natomiast, zamiast zrobić swój słynny facepalm, uśmiechnęłam się miło, przybliżyłam się do niego, a właściwie to do jego ucha, i krzyknęłam:
- Nie ma żadnego Justina Biebera!
- C…Co…? Ale jak to? – spytał z przerażeniem. – Przecież przed chwilą mówiłaś coś o Justinie Biebrze…
- Ah, co ta pogoda może zrobić z człowiekiem. – powiedział Zayn wznosząc oczy ku niebu.
___
ŁAŁ, półtorej strony. >.< Niedługo będą dłuższe, bo w szkole na lekcjach mam wenę często, więc spoko. :D
Coś krzywo te dialogi się ustawiają, że tak to ujmę, ale trudno. Ważne, że możecie to przeczytać. Właśnie przed chwilą skończyłam pisać ten rozdział i myślę, że nie wyszedł mi najgorzej. Jest znośny jak dla mnie. A Wy co myślicie? :)
Mam nadzieję, że chociaż trochę się Wam podoba. Jakoś szczególnie śmieszny nie jest, ale już mam parę pomysłów, co będzie działo się dalej, więc czekajcie cierpliwie! xxx
Zaczepiste !! I o jedzeniuu ! Niech w nasępnym rozdziale bedzie coś o pączkach^^
OdpowiedzUsuńfajne i mrawe xd pissaj nowy xd
OdpowiedzUsuńmi sie baaaaaaaaaaardzo podoba :3
OdpowiedzUsuńszczególnie części z Harrym *.*
CHCEM NASTĘPNY JUŻ! :d
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA XD umieram ! caaały czas podczas czytania tego rozdziału miałam zaciesz na gębie :D aż mama powiedziała że zachowuje się jak obłąkaniec.
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten blog i ciebie, za twoje teksty xd
[ only-that-one-thing.blogspot.com ]
ale ona jest dla nich niemiła o,o hahaha pantofel mnie rozbroił :D
OdpowiedzUsuńzajebistyczne!!
OdpowiedzUsuńHoho xD wybuchlam smiechem jak byla akcja z Bieberem xD uwielbiam twoje opo XD jest takie smieszne :P dawaj szybko nowy xD
OdpowiedzUsuńhahahaha ,, najbardziej kocham końcówkę ! <3 Justin Bieber hahahah :D
OdpowiedzUsuńhahahaha, uśmiałam się, serio!
OdpowiedzUsuń"niech mnie ziemniak kopnie" GENIALNE ;D